I przyszedł ten pierwszy raz. Nie, żebym na niego wyczekiwała, czy nawet się go spodziewała - albo chociaż poświęciła myśl. Tak, widocznie coś takiego istnieje, zdarza się, tyle. Przecież nie mnie.
Aż nagle zaczęłam mieć problem ze złapaniem oddechu, wszystkie ciemne myśli wróciły do mnie na raz, zapomniałam o tym, co dzieje się wokół, że w ogóle istnieje jakieś "wokół". Nie trwało to długo, i zanim się jeszcze skończyło, wiedziałam już, o co chodzi, ale i tak szczerze się przestraszyłam. Nie spodziewałam się, że stres, który odczuwam, już od pewnego czasu, poskutkuje czymś takim.
Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że - przynajmniej ostatnio - odczuwam emocje bardziej podświadomie. Tak, wiem co się dzieje, z czym muszę się zmierzyć (jest to kilka różnych spraw), ale dopiero fizyczne objawy (nie mówię tu o tym, co stało się w nocy, ale o masie innych, mniej natarczywych, które zaczęłam zauważać wcześniej) i nagłe fale emocji przypominają mi... jak powinnam się czuć. Nie wiem, czy to normalne, czy nie, ale nie narzekam. Absolutnie, kategorycznie nie chcę, by coś się w tym temacie zmieniło.
Wiem, że strach służy przetrwaniu - i pomógł mi przetrwać, nawet w tej zduszonej formie. Może więc tak też się da.
20190901
ladiesandgentlemenmyfirstpanicattack
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz