20190928

onekissisallittakes

Jestem spokojna. Może właśnie tak musiało być, żeby potem wszystko było jak należy. "Jak należy"? W tej sytuacji - tak. I znów jestem spokojna - może to jest klucz do wszystkiego?

20190920

athousandscrewedandonegreatnight

Rozumiem już, że nic nie zdarza się dwa razy, chociaż to zrozumienie wchodzi w życie małymi kroczkami - nadal lubię sobie na chwilę wpaść w otchłań bezdennej rozpaczy. Z tymi bardziej przyziemnymi sytuacjami radzę sobie już całkiem dobrze, cieszę się ich "nastrojem", i, co najważniejsze, nimi samymi - bo nauczyć się doceniania w porę też trzeba.
Może następnym razem też będzie z czego się cieszyć?

20190915

memyselfandfuckyou

I forgot how to bed. Budzę się w nocy, nawet bez powodu. Czasem (często) zamiast próbować znów zasnąć, leżę do rana, bo tylko w nocy mogę odpocząć - i nie mam tu na myśli snu, ale czas, żeby pomyśleć, być przez chwilę tam, gdzie chcę. Jestem ciekawa, jak długo tak pociągnę. Jak długo pociągnę bez tego?

20190904

mixedsignalscontinue

Jakby mojemu ciału zrobiło się mnie żal, i postanowiło się nade mną zlitować. Brzmi przerażająco, ale to nic niebezpiecznego, i czuję się... wdzięczna. Spokojna. Chciałabym w tym momencie powiedzieć, że tylko moje ciało nigdy mnie nie oszukało, ale - ale zaprzeczyłabym wtedy temu jednemu, męczącemu "ale", które odpowiada za to, że w ogóle mam teraz takie rozterki.

20190901

ladiesandgentlemenmyfirstpanicattack

I przyszedł ten pierwszy raz. Nie, żebym na niego wyczekiwała, czy nawet się go spodziewała - albo chociaż poświęciła myśl. Tak, widocznie coś takiego istnieje, zdarza się, tyle. Przecież nie mnie.
Aż nagle zaczęłam mieć problem ze złapaniem oddechu, wszystkie ciemne myśli wróciły do mnie na raz, zapomniałam o tym, co dzieje się wokół, że w ogóle istnieje jakieś "wokół". Nie trwało to długo, i zanim się jeszcze skończyło, wiedziałam już, o co chodzi, ale i tak szczerze się przestraszyłam. Nie spodziewałam się, że stres, który odczuwam, już od pewnego czasu, poskutkuje czymś takim.
Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że - przynajmniej ostatnio - odczuwam emocje bardziej podświadomie. Tak, wiem co się dzieje, z czym muszę się zmierzyć (jest to kilka różnych spraw), ale dopiero fizyczne objawy (nie mówię tu o tym, co stało się w nocy, ale o masie innych, mniej natarczywych, które zaczęłam zauważać wcześniej) i nagłe fale emocji przypominają mi... jak powinnam się czuć. Nie wiem, czy to normalne, czy nie, ale nie narzekam. Absolutnie, kategorycznie nie chcę, by coś się w tym temacie zmieniło.
Wiem, że strach służy przetrwaniu - i pomógł mi przetrwać, nawet w tej zduszonej formie. Może więc tak też się da.