Nie myślałam tylko, że aż tak będzie boleć. Owszem, wcześniej też bolało, ale wciąż miałam możliwość ruchu, co tam ruchu, mogłam robić, co mi się żywnie podobało. Kiedy teraz o tym myślę, czuję się sfrustrowana. Teraz nie mam już nic. No, może prócz uciekającego czasu i coraz głupszych pomysłów.
Co przecież nie powstrzymuje mnie od szukania gdzieś jakiejś szansy. Chwytam się każdej nadziei, choćby była nijak niemożliwa do spełnienia. A może jednak? Może... Najgorsze, że każda taka mała iskierka wywołuje we mnie wręcz euforię, a kiedy gaśnie, ja też najchętniej bym zniknęła.
Ale przecież w końcu musi się udać. "Jakaś siła, cokolwiek". Wierzę, że tak musi być, jednocześnie mając świadomość, że tak być nie ma prawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz