Wiedziałam. Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a przynajmniej przed moimi oczami i uszami wskazywały, że zaraz zrobię kolejny Krok. Przez duże "k", bo to już tradycja. Teraz już wiem, co oznaczał - nie jestem już zamknięta w klatce zbudowanej z własnego umysłu. Nawet trochę mi wstyd, że zajęło mi to tyle czasu, bo, koniec końców, okazało się takie proste, przynajmniej na razie. I ten zamach, z braku innego słowa, tuż przed - to też było coś, co miało duże znaczenie; być może był to jeden z najważniejszych momentów całej tej historii. Dzięki niemu zorientowałam się, co tak naprawdę, naprawdę czuję (kim jestem?).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz