20160731
thinkinganddoing
(Chciałabym chociaż raz zacząć coś bez mówienia, że) mam dość. Jeśli się nad tym lepiej zastanowić, to may jailer nie istnieje; nawet pseudonim podebrałam od kogoś innego. Wszystko, co się kryje pod tą nazwą, nawet za tym blogiem, to osoba, którą chciałabym być. I, być może, jestem, ale tylko wewnątrz. Mam wrażenie, że tyle, ile osób jest wokół mnie, tyle różnych osobowości posiadam. Wszystko, od sposobu mówienia, przez to, co mówię, aż do wyglądu zmienia się w zależności od tego, kto akurat mi towarzyszy, z kim rozmawiam, albo kto się wprasza w niedzielę na niezapowiedzianą gościnę (żebym tylko nie wykrakała). To dlatego, że nie umiem zawsze zachowywać się całkowicie naturalnie - przez nieśmiałość, strach, niedocenianie otoczenia, to, że kiedyś dawno powiedziałam coś głupiego, przez to, że chciałabym się wyróżniać tylko wtedy, kiedy byłoby to dla mnie wygodne, głupia ja. Staram się to zwalczyć, czasem nawet mi wyjdzie, mam wtedy niesamowitą satysfakcję. Szczerze chciałabym poczuć przesadną pewność siebie, przez chwilę bo przez chwilę, przecież wciąż jestem na tyle naiwna, że wierzę, że nigdy nie wymknie mi się to spod kontroli, tak jak inne rzeczy, co do których sama siebie nie mam już ochoty nabierać, że mam nad nimi władzę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz