20140322

III

Obudziła się, gotowa wymacać ręką telefon, chociaż wiedziała już, która godzina. To była jedna z tych rzeczy, które zawsze ją fascynowały - ten "biologiczny zegar".
Ale nie dzisiaj. Na górze nie słychać kroków, można przez chwilę jeszcze poudawać.
Czuła jakby strumyki zimnej wody na czole. Takie uczucie towarzyszyło jej zawsze, kiedy... ale teraz leżały przecież nietknięte na stoliku, a przez dwa lata zdążyła już nauczyć się pewnych reguł.
I ta pościel... taka miękka.
Otworzyła oczy i po kilku sekundach znowu je zamknęła. Nigdy jeszcze nie udało jej się zajść tak daleko, a kiedy udawało jej się to w ogóle, od razu chciała wracać. Bała się, że nad tym nie zapanuje.
Sen. Sen. Sen.
Ale znajome drgawki nie chciały nadejść.
Sen!
Znowu nic - więc to tylko najdziwniejszy zwyczajny wybryk, jaki kiedykolwiek jej się przytrafił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz