Po pierwsze: co jest w ogóle do zdziałania? Jaki jest sens tego uwijania się, pokładania nadziei w nie wiadomo czym, nie wiadomo kiedy? Przecież to wszystko... właśnie się dzieje. To jak na razie delikatne odczucie. Zajebjs.
Po drugie: to moja niewiedza i rozum odbijający się od każdej mijanej ściany. Trzeba to zaakceptować, nic w tym złego, a tym bardziej nienormalnego. Zaakceptować, i od tej chwili iść naprzód. Prosto, wyprostowana, pewna siebie, do celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz