Wygląda na to, że kiedy wciąż i wciąż coś się nagina, to w końcu można przegiąć. Niby oczywiste, ale nie zawsze podane na tacy, niektóre oczywistości już tak mają. Zabawne, uświadomiłam sobie jeden aspekt układanki, ledwo co ruszyłam nogą, żeby zrobić krok w dobrą stronę, a już biorę się za moralizowanie (samej sobie!).
Ale przecież każde zatrzymanie się, zanim jest za późno, jest dobre, prawda? Nie, jeżeli skrycie liczy się na to, że po chwilowym odpoczynku będzie można wrócić z podwójną siłą. To nie żadna przerwa, to ugięcie kolan przed skokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz