Ten niezdrowy taniec, dla którego całkiem świadomie byłam skłonna poświęcić zdrowie, o którym marzyłam, nawet od czasu do czasu mi się śnił... nagle zaczął wydawać się bez sensu. Wręcz szkodliwy (duh). Cieszę się, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie jestem z dnia na dzień na wygranej pozycji; wydaje mi się, że trwało to na tyle długo, że najcięższa będzie walka z nawykami. Nie będę porywać się z motyką na Słońce, nie mam niczego do udowodnienia; popracuję nad otoczeniem, skupię się na ciszy - a przede wszystkim, dam radę.
Skoro już mowa o zmianach nastawień - tutaj też nie spodziewałabym się, że będę żałować, a jednak żałuję. Bez przesady, nie będę o nic prosić, ale gdybym miała szansę, skorzystałabym z niej. Będę miała. Skorzystam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz