Pewnie jest to trochę niewdzięczne, myśleć w ten sposób, ale gdybym nie miała teraz żadnej alternatywy, to stałabym się cieniem samej siebie, i to bardzo wątłym. Moje ciało się zmęczyło, umysł także. I znowu widzę ten dobrze znany schemat - kiedy robi się beznadziejnie, nagle otwierają się kolejne drzwi, wręcz całkiem nowa mapa. Tym razem podzieliło się to na dwa etapy, ale nie wydaje mi się, żeby miało to coś zmienić. O tak, reakcja łańcuchowa.
Poza tym przecież okazało się, że cała masa rzeczy czeka jedynie, żeby je dojrzeć. To też zupełnie nowe rozdanie.
No i pewne... inne wybryki. Czas zapanować nad nimi w ogóle, czy po prostu nauczyć się panować nam nimi? Wróć!
20210617
youbringmebacktodefault
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz