20170220

destructionisappealingisitreallywhatitwasabout

Chyba już dotarło do mnie, co się właściwie stało. Co ja zrobiłam. Nie chciałam tego, w głębi serca czułam się źle, ale jednak nie mogę dopuścić do tego, żebyś mnie odrzucił, choć tak naprawdę nie chcę, żebyś zajął w moim życiu miejsce, które i tak jest już zajęte. Nie chcę, żeby pojawił się na nim ktoś, ktokolwiek, inny. Na jakiś czas zachłysnęłam się tym okropnym, pięknym "co by było gdyby", i wcale nie zaskoczył mnie początek, co nagły koniec. Nie ma odwrotu, jeśli nie chcę Twojego cierpienia, to sama muszę się pomęczyć.
I tak było do wczoraj.
Znowu chciałam dobrze, a zraniłam ciebie, siebie, wiadomo kogo, i nie wiadomo ile jeszcze innych osób. Tak, teraz jestem już pewna, jak wygląda podłoga w piekle.
Chciałabym, ale teraz nie mogę już zrobić nic więcej - chociaż może to i dobrze. Mogę tylko czekać na to, co się stanie. Może coś się przez to naprawi (ach, to poczucie humoru), może dojdzie do katastrofy, a może nie stanie się nic, wszystko pozostanie gdzieś w ciszy.
Jestem też pewna, już, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Od dłuższego czasu nie jest, ale każdy bał się wypowiedzieć tego na głos. Więc to wyryczałam, połknęłam z tabletkami, a na koniec jeszcze zwymiotowałam przy łóżku.

20170218

evilproof

Im więcej zła, kłótni i drapania pazurami widzę wokół siebie, wokół nas, tym bardziej chcę mieć pewność, że nam nic nie zaszkodzi. To prawie jak wtedy, kiedy wszystko mogłoby się spalić i zawalić, ważne, żebyśmy my mogli być razem, spokojni. A może nawet to trochę okrutne - chcę się cieszyć naszym szczęściem w obliczu ich nieszczęścia, a niech patrzą. (Chociaż niby dlaczego tak naprawdę miałoby to być coś złego - przecież sami do tego dopuścili.)

20170204

oursecretplan

Mowa jest srebrem, a milczenie największą sumą do wygrania w całej historii PowerBall.
Tak, tym razem bez ogródek, zabierz mnie gdzieś, może być daleko, chociaż nie wymagam. Byle nie tutaj.