20161104

thinice

Tracę grunt pod nogami. Dziwi mnie to, że nie dziwi mnie, że ostatnio wszystko układa się w ostatniej chwili, ani, że się tym prawie że nie przejmuję. To tak, jak z tymi proszkami na ból - rana pozostaje, ale kiedy wreszcie przestaje boleć, jest to tak wielka ulga, że nie myśli się o konsekwencjach dla zdrowia.
Tak, to dokładnie tak samo.
(Kilka lat temu, dokładnie tego dnia, myślałam, że wszystko się zawaliło. Wcale tak nie było, ha, nawet żałuję, bo miałabym szansę znormalnieć (jest takie słowo, "znormalnieć"?) wcześniej. Tak, widzisz, widzisz, na końcu zawsze, wszystko...)
Martwię się za to tym, że jakaś część mnie przemija. Że już nie potrafię. Zwykle nie znajdowałam w sobie chęci, za to umiałam. Teraz chęci mam, ale nie umiem. Wybacz, że akurat dzieje się to w czasie, kiedy ujawnił się twój wielki potencjał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz